W powietrzu czuć wiosnę. Nareszcie! Pomimo, iż
najbardziej na świecie lubię lato, które mogłoby nie mieć końca, ta właśnie
chwila w roku jest dla mnie chyba najbardziej wyjątkową. Któregoś dnia, po
kilku miesiącach bardziej lub mniej świadomych oczekiwań, wychodzisz z domu,
pracy, czy skądkolwiek indziej i zanurzasz się w promieniach ciepłego słońca
sycąc się jednocześnie tym nieuchwytnym zapachem, który Cię otacza… Niezmiennie
od lat mam wówczas te same odczucia i towarzyszące im emocje- coś z pogranicza
zapowiedzi zbliżającej się przygody i wejścia na ścieżkę rozwikłania niezwykłej
tajemnicy. Cudnie.
Trzeba to jakoś uczcić! Zatrzymuję się w biegu, aby w
małej kawiarence, przy aromatycznym espresso i nieprzyzwoicie smacznym ciastku
nacieszyć się tą chwilą. W torbie jak zwykle notatnik, w którym zapisuję
wszystko, co tylko przychodzi mi do głowy. Myślę o kolejnym poście. Aura aż się
prosi o coś miłego i lekkiego. Jak na złość nie mogę myśleć o niczym innym niż
zmierzenie się z gigantem… eh przekorna naturo! ;-)
Cóż to za trudna sztuka, o której chcę dzisiaj pisać? No
właśnie. Temat wielowątkowy, trudny i paradoksalnie- jak większość tych naprawdę ważnych -niedoceniany. Im
bardziej zaczniesz zwracać nań uwagę, tym bardziej prawdopodobne, że podobnie
jak ja, nabierzesz do niego dużej pokory i zapragniesz doskonalić swoje w tym
zakresie umiejętności. Wiesz już? Nie?
To sztuka skutecznej komunikacji.
Dlaczego trudna? Bo często, zarówno w rzeczywistości zawodowej
jak i prywatnej wydaje nam się, że
przekazaliśmy komunikat, który był jasny i zrozumiały. Oczekujemy w związku z tym
określonych zachowań (lub ich zaniechania) ze strony innych. Tymczasem okazuje
się, że po pierwsze: słowa zostały zinterpretowane zupełnie inaczej niż
zakładały nasze intencje, po drugie: zamiast oczekiwanej przez nas zmiany u
drugiej strony obserwujemy tylko kontynuację drażniących nas zachowań. Po
trzecie wreszcie: zdarza się i tak, że nasz rozmówca zamiast przyjąć do
wiadomości nasze uwagi czy oczekiwania, zachowuje się jakby robił nam wręcz na
złość. Dodatkowo zamiast kontynuować dyskusję kończy ją w mniej lub bardziej
gwałtowny sposób.
Zdarzyło Ci się coś podobnego? I co, myślisz, że to świat
zwariował albo inni mają ograniczoną zdolność percepcji? Cóż… to też
może być prawda ;-) Trochę jak w powiedzeniu: „Jeśli ktoś mówi Ci, że
zwariowałeś zignoruj go. Jeśli mówi to pięć osób zacznij się zastanawiać. Kiedy
usłyszysz to od dziesięciu osób- czym prędzej umów się do psychiatry. Może Cię
zaskoczę, ale przyczyną złego odbioru wiadomości jest najczęściej jej nadawca.
Mowa trawa? Rzecz w tym, że niezupełnie…
Słyszałeś kiedyś o teorii 7-38-55? To wynik
badań przeprowadzonych przez Alberta Mehrabiana, emerytowanego profesora
psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) . Teoria ta
mówi, iż istnieją trzy elementy składowe przekazu w komunikacji międzyludzkiej:
- treść wypowiedzi
- brzmienie głosu (głośność, intonacja, pauzy)
- oraz komunikacja niewerbalna (mimika twarzy, gesty, postawa, komunikacja przez dotyk, zachowanie fizycznej odległości).
To, w jaki sposób odczytany będzie przez odbiorcę Twój
komunikat zależy:
- w 7% od treści słów, które wypowiesz
- w 38% od tonu głosu, którego użyjesz je wypowiadając
- w 55% od tego, jak zachowuje się Twoje ciało, kiedy
wypowiadasz te słowa.
A to ci niespodzianka! W powszechnym rozumieniu mówię, a zatem komunikuję się. Okazuje się tymczasem, że treść moich słów to zaledwie 7% sukcesu! Nic
dziwnego, że skuteczność dotarcia mojego komunikatu do odbiorcy, czy to w
czasie dyskusji czy prezentacji może okazać się wątpliwa. Skoro koncentruję się
na marnych siedmiu procentach, trudno o stuprocentową skuteczność!
Najprostszy przykład: wyobraź sobie przywitanie z dwoma
nowo poznanymi osobami. Obie ściskają Ci rękę mówiąc swoje imię i standardową
formułkę „miło mi Cię poznać”. Pierwsza ma przy tym ponurą minę, uścisk
„śniętej ryby” (mój ulubiony! ;) i wzrok wbity w ziemię. Druga uśmiecha się
patrząc Ci w oczy i energicznie ściska Twoją rękę. Jak myślisz, komu
FAKTYCZNIE jest miło, pierwszej czy
drugiej z poznanych osób? Która z nich ma szansę wywrzeć lepsze wrażenie?
Inny, banalny przykład: kłótnia z bliską Ci osobą. Czy
jest szansa abyś "wyrzucił z siebie" ostre słowa łagodnym tonem, dodatkowo
przytulając się w tym samym czasie do osoby, z którą właśnie toczysz tę batalię? Nawet jeśli Ci się uda, istnieje
spore prawdopodobieństwo, że ukochana zacznie podejrzewać, iż kompletnie oszalałeś.
ciąg dalszy nastąpi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz