„Ameryka? U nich zawsze wszystko świetnie i ok. Jakież to
puste! Jakie powierzchowne!” -słyszałam to nie wiem ile już razy w życiu.
Tymczasem, za każdym razem, kiedy jestem w Stanach, na
nowo odkrywam, jak miłe i przyjazne mogą być zwykłe, codzienne kontakty z zupełnie
obcymi ludźmi: kelnerką w restauracji, kasjerką w sklepie, która nie tylko
podliczy należność za zakupy, ale patrząc Ci w oczy (sic!) z uśmiechem powie np:
„Piękne te buty. Super
zakup!”. Albo sąsiad na przedmieściach: widzę pierwszy raz w życiu
wychodząc na chwilę na spacer z psem siostry: „cześć, co słychać” do tego
uśmiech.
Groźny na pierwszy rzut oka, starszy recepcjonista w
biurowcu, w którym mam szkolenie wita się grzecznie i prosi o wpis do książki
wizyt. Na drugi zaś dzień rano zagaduje już jak starą znajomą: „Dzień dobry,
jak się spało? Może wygodniej będzie Ci zostawić kurtkę tutaj? Miłego dnia!”
Puste? Jasne, bo głębia jest przecież w byciu gburem i
ponurakiem! To śmieszne i wybacz-kompletnie bez sensu!
Kilka lat temu w windzie jednego z lokalnych już hoteli:
ja i dwie urocze staruszki. Wnioskując po akcencie- Brytyjki. Przyglądają mi
się uważnie, po czym jedna pyta: Jest Pani modelką? -Nie.
Pracuje Pani w telewizji? -Nie, dlaczego? -Bo wygląda
Pani jak gwiazda.
Haha musiały mieć
mocną wadę wzroku, ale… jak bardzo głupio by to nie brzmiało -to było
niezwykle miłe i …sprawiło, że faktycznie tak właśnie się poczułam :)
„You made my day”-
to określenie w języku angielskim jest bardzo adekwatne: przemiłe starsze panie
zagwarantowały mi dobry nastrój na cały dzień. Nie tylko ten jeden zresztą, bo
wspomnienie w kategorii żartu nadal przywołuje mój uśmiech. Do dziś też
pamiętam- miałam na sobie szare: marynarkę i spódnicę oraz czerwone szpilki ;)
Takie
bezinteresowne komplementy, przysługi czy gesty ze strony zupełnie obcych osób zapisują
się w pamięci na całkiem długo i jestem pewna, że jeśli poszukasz w swojej- na
pewno przypomnisz sobie niejedną historię tego rodzaju.
To jeszcze nie wszystko! Nie tylko w fizyce, w codziennym
życiu też działa prawo Newtona: każda akcja rodzi reakcję. Uśmiechnij się.
Rzadko kiedy nie dostaniesz uśmiechu w odpowiedzi. Im hojniej obdarzasz dobrą
energią, tym więcej wróci jej do Ciebie!
Tak się składa, że dzisiejszy czwartek jest dniem moich
urodzin. Dziękując za wszystkie piękne niespodzianki i miłe słowa, które
otrzymałam, trochę nietypowo -też złożę życzenia. Sobie i wszystkim czytelnikom
tego bloga.
A może raczej to postulat niż życzenia? Postanowienie? Tak! To
chyba najwłaściwsze słowo:
Raz dziennie. Każdego dnia. Sprawić bezinteresownie
przyjemność nieznajomemu patrząc mu przy tym w oczy z uśmiechem. Komplement dla
kasjerki w sklepie, przepuszczenie innego kierowcy w godzinach największego
ruchu, kiedy właśnie bardzo się śpieszysz (tak, wzrok i uśmiech naprawdę widać
w lusterkach!), pomoc starszej Pani na ulicy, czy gorąca herbata zaproponowana
zziębniętemu listonoszowi. Cokolwiek. Raz dziennie. Każdego dnia. Zdziwisz
się, jak dużo dostaniesz w zamian.
Miłego dnia! Mój jest fantastyczny :)
kradnę Twoje postanowienie !
OdpowiedzUsuńjeszcze raz sto lat , kobieto o wielu talentach!!!
pisanie jest jednym z nich! :)
Dziękuję Kochana :)
Usuń