No może nie
jedyna… są przecież jeszcze podatki ;)
To była zdaje
się część mojej wypowiedzi w grudniu ubiegłego roku, kiedy stremowana komunikowałam
mojemu wspaniałemu Zespołowi, że podjęłam decyzję o zmianie firmy. Później, w bardziej
już kuluarowych rozmowach, nie jednokrotnie zresztą, musiałam udzielić
odpowiedzi na powtarzające się nieustannie pytanie:
-ale dlaczego??
Dlatego, że
odchodząc z wygodnego stanowiska, na którym zaczęłam się powoli rozleniwiać szukałam
nowej energii? Dlatego, że będąc przewodnikiem innych muszę być wiarygodna? Może był to rodzaj dyskomfortu, który zaczęłam odczuwać w pewnych obszarach? A
może po prostu najwyższy czas na dalszy rozwój? Nie żeby było źle- wręcz przeciwnie patrząc na całokształt, ale tak, to już był najwyższy czas na mały zwrot po bagatela 14-stu (sic!) latach.
No właśnie.
Dlaczego decyzja o zmianie podjęta samodzielnie nie jest tak powszechna, jak
mogłoby się zdawać- być powinna? Zmiana
bowiem, to wyjście poza strefę komfortu, czyli dobrze znanego i oswojonego
status quo. Wejście w nową, zupełnie często nieznaną rzeczywistość, która
początkowo zdawać się może mocno niewygodna, a przede wszystkim…inna.
Powszechnie przecież wiadomo, że najpiękniejsze są te melodie, które znamy ;)
Wydawałoby się: jakie to proste. Nie podobają Ci się zmiany wokół Ciebie, masz wrażenie że Twój rozwój utknął w martwym punkcie? Zaczęło Cię męczyć coś, co wcześniej sprawiało frajdę? Dziękuję, czas na zmianę. Okazuje się tymczasem, że wcale niekoniecznie!
Znam co
najmniej kilka osób, które są absolutnie niezadowolone z tego, co dzieje się w
ich zawodowym życiu, a jednak nie robią NIC aby NAPRAWDĘ coś zmienić
(narzekanie nie mieści się w tym katalogu!) Podejmują czasem pozorne
akcje pod szumnych hasłem „zmiana”. Ponieważ nie ma w nich świadomości co tak
naprawdę chcą zmienić, ani determinacji aby faktycznie to zrobić- pozorne
starania zazwyczaj kończą się pozornym sukcesem, lub gorzej- jego całkowitym
brakiem.
Kojarzysz może
program „kuchenne rewolucje”? Nie żebym była gorliwą fanką, ale zdarzyło mi się
obejrzeć kilka odcinków. Formuła jest stała: otóż właściciel podupadającego
przybytku gastronomicznego wzywa żywiołową Magdę G. na pomoc w ratowaniu
biznesu. Osoba to o nieco kontrowersyjnym sposobie bycia i metodach działania,
ale powiedzmy sobie jasno: gospodarz ma pełną świadomość kogo zaprasza. I tu
dzieje się często rzecz niezwykła- istna walka reformatorki z właścicielem
przybytku, który okazuje się największym orędownikiem planu, aby żadnych zmian ostatecznie nie wprowadzać.
Pytanie- po jakiego diabła wobec tego Ją zapraszał?
No dobrze. Załóżmy jednak, że postanowienie faktycznych zmian już jest. Kierunek też wiadomy. No i pojawia się starch..
Pamiętam
rozmowę sprzed kilku lat, którą prowadziłam z zatrudnionym w branży
stomatologicznej przedstawicielem handlowym. Dyskusja dotyczyła zmiany sposobu
zatrudnienia. Przejścia z „cieplutkiego” etatu na
własną działalność gospodarczą dającą szansę na większe zarobki i niezależność.
Także w przypadku wyboru auta służbowego. Osoba, którą bardzo te akurat dwa
czynniki motywują do pracy teoretycznie nie powinna się wahać, a jednak… i tu właśnie padło pytanie: -czy jeśli bierze się w leasing samochód, a straci pracę, to można przerwać leasing?
Nie mogłam. Po
prostu nie mogłam nie odpowiedzieć pytaniem:-skąd w Twojej głowie myśl, że ktokolwiek będzie miał chęć aby Cię wyrzucić?
Przecież uważasz, że jesteś świetnym przedstawicielem? NIe jest to też w koncu taka wielka zmiana, pracujesz tam już od kilku lat i wszystko idzie dobrze!
-No tak, ale nigdy nie wiadomo…
Fakt. Nigdy
nie wiadomo. Każdego dnia coś może się zdarzyć …
Ale coś Ci
powiem: nie będziesz w stanie się rozwijać, jeżeli jedyną myślą, która będzie z
tyłu Twojej głowy jest: „czy przypadkiem nie wyrzucą mnie z pracy”? albo "co jeśli się nie uda?"
Może to
zabrzmi jak banał, ale jeśli tylko się nad tym zastanowisz i zechcesz uwierzyć,
ta oczywista prawda ma szansę zmienić Twoje życie: jeśli będziesz naprawdę dobry w tym co robisz, to nawet jeśli trafi
się ktoś, kto mimo znakomitych wyników postanowi zakończyć z Toba współpracę- nie jest wielki problem. Twoja własna
marka, świetna opinia sprawi, że bez problemu znajdziesz sobie nowego
pracodawcę!
Zastanawiasz
się nad zmianą czy reorganizacją w swoim gabinecie/klinice a może życiu? J
Te podjęte i
realizowane świadomie naprawdę rzadko bywają zmianami na gorsze!
Musisz przy
okazji odpowiedzieć sobie na kilka pytań, bez których rozpoczęcie tego procesu
będzie bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe:
1.
Dlaczego
uważasz, że potrzebna Ci zmiana?
2.
Co
chcesz dzięki niej osiągnąć?
3.
Dokąd
ma Cię ta zmiana doprowadzić, jaka jest Twoja wizja?
Pamiętasz może
Kota z Cheshire, od imienia którego zatytułowałam jeden z pierwszych swoich
postów? „Jeśli nie wiesz gdzie chcesz
dojść, w zasadzie obojętne jest którędy pójdziesz”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz